przejdź do treści

Do poczytania


Dziękujemy Ewo Ci

Jeszcze w czerwcu, na ostatnim spotkaniu zespołu ZIELONO MI, zaakceptowaliśmy zmianę w kierownictwie zespołu. Ewa Drozd - Pokorska, założycielka i kierowniczka zespołu zaproponowała na swoje miejsce Grażynkę Walczak, swoją wypróbowaną „prawą rękę”. Powodem tego był fakt zmiany miejsca zamieszkania. Ewa, rodowita lublinianka, zdecydowała wrócić w rodzinne strony. Co tu dużo mówić, zżyliśmy się i polubili, więc zrobiło nam się smętnie, ale, jak to się mówi, z faktami się nie dyskutuje. Na Grażynkę zgodziliśmy się jednogłośnie. Potem były wakacje.
22 października 2020 roku Ewa ostatecznie wyjeżdżała. W tym dniu spotkałyśmy się z nią ostatni raz. Miejscem naszego spotkania była działka Grażynki Cieślewicz, położona na morenowym wzgórzu na Pomorzanach. Spotkanie miało charakter smętnie - wesoły, to znaczy cieszyłyśmy się ze spotkania i jednocześnie smuciły, że Ewy już między nami fizycznie nie będzie. Koleżanki przygotowały na tę okoliczność mały poczęstunek. Ewę na pożegnanie obdarzyłyśmy pięknym albumem z dedykacją podpisaną przez wszystkich członków zespołu oraz numerem najnowszej PRANY, która świeżo wyszła z druku. Na marginesie chcę zaznaczyć, że Ewa czynnie współredagowała czasopismo zamieszczając w nim swoje artykuły.
Wanda Sobieralska odczytała ułożony przez siebie wierszyk okolicznościowy :

EWO !

Czyś Ty z maską czy bez maski
Zasłużyłaś na oklaski.
Co ja mówię, aplauz cały
Obligują nas do chwały
Twej śpiewania.
Za spacery i prelekcje,
Za geograficzne lekcje,
Za Zielono i za mi,
Za otwarte w przestrzeń drzwi
Dziękujemy Ewo Ci.

Dla osłodzenia goryczy rozstania Hania obdarzyła wszystkich malutkimi słoiczkami dżemu zrobionego przez nią własnoręcznie, a Ewa pamiątkowymi gadżetami.
Obiecałyśmy sobie, że jak będzie okazja, to się spotkamy w Lublinie podczas wycieczki lub w Szczecinie, jeśli Ewa nas zechce odwiedzić, a na pewno będziemy się spotykać na Facebooku.
Wiemy, że Ewa zamierzała zasilić lubelski uniwersytet trzeciego wieku, by zgodnie z potrzebą wynikającą z jej charakteru, działać czynnie z pożytkiem dla siebie i środowiska senioralnego. Tymczasem, przynajmniej na razie, pandemia pokrzyżowała te plany. Osamotniona tęskni do szczecińskich koleżanek i zazdrości nam, że możemy się ze sobą spotykać na spacerach i rajdach poza murami uniwersytetu, że nadal przeżywamy przygody, zachwycamy się naszą pomorską przyrodą, no i że możemy ze sobą porozmawiać. Ze stron Facebooka da się to wyczytać. W postach Ewa przywołuje nasze wspólne przygody i daje do zrozumienia, że tęskni za nami i tym, co nas łączy. Oglądamy jej zdjęcia powstałe podczas lubelskich wędrówek po mieście i okolicy i czytamy opisy przedstawionych obiektów. Pozwala nam to w przybliżeniu poznać Lublin, miasto jej młodości. Ale jednocześnie wyczuwamy, że doskwiera jej samotność i chyba, przynajmniej tak mi się zdaje, żal, że zdecydowała się wyjechać ze Szczecina. Pandemia jednak nie będzie trwać wiecznie, dlatego osamotnienie minie. Znając Ewę, jesteśmy przekonane, że znowu będzie czynnie działać, czego jej serdecznie życzymy. Niektórzy ludzie lubią wracać do swoich stron rodzinnych, w których spędzili dzieciństwo i młodość, tak właśnie uczyniła Ewa i wszyscy mamy nadzieję, że podjęła słuszną decyzję i będzie szczęśliwa.

                                                                                                                      Wanda Sobieralska



 



powrót na poprzednią stronę