przejdź do treści

Wydarzenia: zespół literacko-historyczny COGITO


Niezwykła poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego

        Wspominając wojnę, nieodmiennie myślę o pokoleniu Kolumbów, których najwybitniejszym literackim przedstawicielem był K. K. Baczyński, pseudonim literacki Jan Bugaj. Lubię o nim myśleć -"Krzyś". Miał zaledwie 23 lata, gdy poległ w czwartym dniu powstania warszawskiego i tak naprawdę Krzysztofem nie zdążył się stać. Był szczupły, wiecznie zagrożony gruźlicą, chory na astmę i serce, ale z "aureolą talentu nad czołem", jak pisał o nim Jerzy Zagórski we wspomnieniach. Ale podchorąży Krzyś, mimo młodego wieku, stworzył poezję niezwykłą - bardzo dojrzałą i różnorodną.
        Baczyński, podobnie jak inni jego rówieśnicy, zdawał sobie sprawę z konieczności walki i wśród jego wierszy są też utwory agitacyjne:
       
            Więc naprzód, niech broń rozdziera,
            niech kula szyje jak nić,
            trzeba nam teraz umierać,
            by Polska umiała znów żyć.

        Ale poczucie obowiązku żołnierskiego nie ograniczało go do niekontrolowanego heroizmu i do pochwały walki. Dlatego w jego wierszach odnajdziemy także widmo śmierci, poczucie klęski, świadomość tragizmu pokoleniowego, przeczucie własnej śmierci i bardzo dojrzałe rozważania moralne i historiozoficzne.

            Do palców przymarzły struny
            z cienkiego krzyku roślin.
            Tak się dorasta do trumny,
            jakeśmy w czasie dorośli.
                                 ( " Pokolenie " 1941 )

        Najbardziej przejmującym, moim zdaniem, wyznaniem tragedii, jaką zostało dotknięte to, wchodzące dopiero w życie pokolenie, jest wiersz " Elegia o chłopcu polskim " z marca 1944 roku.

            Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
            haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
            malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
            wyszywali wisielcami drzew płonące morze.
            (...)

            Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
            przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.
            I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
            i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.
            Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
            Czy to była kula, synku, czy ci serce pękło?

        Osobny i samodzielny rozdział poezji K,K, Baczyńskiego stanowi liryka miłosna. Właśnie na jednym z erotyków chciałabym pokazać niezwykłą, wizjonerską wyobraźnię poety. Szczególnie fascynujące wydają mi się metafory. Ich niejednoznaczność i spiętrzenie obrazów, które nie mają charakteru statycznego, tylko ciągle się rozwijają, powoduje, że każdy z czytelników może je odczytać inaczej.
        Chciałabym zaprezentować moją interpretację wiersza " Niebo złote ci otworzę ". Pokochałam ten wiersz szczególnie, gdy usłyszałam muzyczno - wokalną wersję zaprezentowaną przez Ewę Demarczyk.
        Wiersz Baczyńskiego to erotyk, ale erotyk niezwykły. Jego bohaterowie to młody, wrażliwy chłopiec (podmiot liryczny) i dziewczyna (adresatka miłosnych deklaracji chłopca). Nie ma w tym wierszu prostych słów: kocham cię, chciałbym zrobić dla ciebie wszystko co piękne i dobre. Ale właśnie ta myśl jest w nim wyrażona, tylko w sposób magicznie piękny:
    -niebo złote ci otworzę
    -ziemię twardą ci przemienię
    -będę cię kochał aż po ptasi świt (bo to o świtaniu jedynie można usłyszeć koncert ptasiej orkiestry)
    -moja miłość sprawi, że otworzy się przed tobą niebo złote wypełnione ciszą, która pod wpływem pieszczot pęknie, aby żyć wszystkim co piękne: zielonymi listeczkami, śpiewem jezior, graniem zmierzchu (to o zmierzchu słyszymy koncert smyczkowy świerszczy i koników polnych) 
    -tak bardzo cię kocham, że "ziemię twardą ci przemienię", by była sympatyczna i przyjazna; świadczą o tym słowa sugerujące miękkość i ciepło: "mleczów płynny lot," "futro kota" oraz życiodajne zjawiska: "barwy burz", "serduszka listków", siwy splot deszczowych strug.
    -postaram się usunąć wszystko co groźne i złe: "wyprowadzę z rzeczy cienie, które prężą się jak kot". Cień to symbol czegoś nieznanego, czyhającego na człowieka jak ów prężący się do skoku na swą ofiarę kot.
    -będę dążył do tego, aby nasz dom był siedliskiem miłości i przyjaźni (anielska strzecha), do którego prowadzić będzie długa aleja obsadzona brzozami, których szum kojarzy się z muzyką wiolonczel (brzozy wiolonczelistki).
        Ostatnia zwrotka jest wyraźną aluzją literacką do baśni J. Ch. Andersena „Królowa śniegu". Para kochanków przypomina Kaja i Gerdę, którzy żyli w pozornie bezpiecznym świecie otoczeni miłością bliskich, przyjaźnią znajomych i atmosferą wzajemnej fascynacji, nie podejrzewając niczego strasznego. Ale lustro okrutnego maga roztrzaskało się na drobne kawałeczki, po świecie, jak zarazę rozdmuchał je wiatr i komu wpadł taki okruch w oko, ulegał metamorfozie - stawał się okrutny, obojętny na uczucia innych. Świat zapłonął, bo pył rozbitego lustra zarażał coraz szersze kręgi ludzi, skłaniając ich do okrucieństwa, przemocy, rozlewu krwi, pogardy wobec słabszych i bezbronnych. Cały świat zwariował ogarnięty wojną. W wierszu Baczyńskiego sugerują to zwroty: "płonące łąki krwi", "czaszki białe", "czas kaleki", groby, "pył bitewny”, gniewne lata.
        Chłopiec mówi dziewczynie, że może dać jej miłość piękną i romantyczną jedynie wtedy, gdy, jak Gerda, spowoduje, by z jego oczu i serca wyjęte zostało "szkło bolesne" okrutnego maga. Wyrażają to polecenia : "wyjmij, odmień, zakryj płaszczem rzeki, zetrzyj z oczu pył bitewny, tych lat gniewnych czarny pył".
        Można by się zastanawiać, czy poeta wierzył w przywrócenie dawnego porządku świata i ładu moralnego. Myślę, że tak, bo przecież Gerdzie, dzięki jej miłości, która ją skłoniła do heroicznych czynów, się udało. Kaj znowu stał się czuły i dobry i zobaczył świat odmieniony.
        Miłość ma więc potężną moc oczyszczającą. Ale świat po takim kataklizmie nie będzie ten sam - przyjazny i oczywisty. Pył rozbitego lustra nie znikł, jest ciągle wokół nas i jest ciągle groźny. By "czas kaleki" nie wrócił, trzeba ustawicznie mieć się na baczności i w życiu kierować się przede wszystkim miłością i humanizmem. Wyraził to K. K. Baczyński następującymi słowami:

            Bo przecież trzeba znów miłować.                   Bo przecież trzeba czas przemienić,
            Oczy - granaty pełne śmierci,                         a tutaj ciemna we mnie siła,
            a tu by trzeba w ludzi spojrzeć                        i trzeba blaskiem kazać ziemi,
            i tak, by Boga dojrzeć w piersi.                       by z sercem razem jak krew biła.

                                                                                                                                        Wanda Sobieralska



powrót na poprzednią stronę